Po wtorkowej ulewie, kiedy murawa na
Narodowym była zalana wodą w takim stopniu, że uniemożliwiała rozegranie meczu, przed północą dach stadionu zasunięto. W środę od rana w
Warszawie świeciło jednak słońce. - Dlatego poprosiliśmy o odsunięcie dachu, co zrobiono około godziny 10. Trawa się nie kisi, mamy ładną pogodę, więc nie było sensu, żeby dach był zamknięty - mówił Sport.pl Marek Wypychowski, szef firmy "Zielona Architektura".
Przed południem wydawało się, że środowy mecz odbędzie się przy otwartym dachu. - Prognozy pogody mówią, że nie ma ryzyka opadów, ale sytuacja jest cały czas monitorowana. Jeżeli nic się nie zmieni, to dach pozostanie otwarty - twierdził Wypychowski.
Kilka godzin później sytuacja się jednak zmieniła. - Delegat FIFA zażądał, żeby o 13.30 zasunąć dach - powiedziała rzecznik PZPN Agnieszka Olejkowska. - Mecz na pewno będzie przy zasuniętym, nawet, jeśli będzie parno. Obie drużyny nie miały wyboru, ale zgodziły się na to bez protestu - dodała Olejkowska.