Dziekanowski przyznaje, że Kosecki skorzystał na wypożyczeniach do ŁKS i Lechii. Argumentuje to tym, że młody"Kosa" nauczył się w tych drużynach grać w
piłkę ze słabszymi piłkarzami. - Dziś jest już partnerem do gry dla Ljuboi czy Radovicia. Kiedyś nim nie był - mówi.
I dodaje: - Kosecki ma swoje niezaprzeczalne atuty, czyli szybkość i drybling. Nadal uważam jednak, że przy krótkim kryciu może mieć problem. Podobnie jak np. Paweł Wszołek, którym też się wszyscy zachwycaliśmy - ostrzega "Dziekan" na łamach
Polska The Times.
- To jeszcze nie jest Błaszczykowski, do tego poziomu na razie mu daleko. Może się do niego zbliżyć. Tego mu
życzę. O ile nauczy się gry w tłoku i poprawi współpracę z partnerami - podsumowuje Dziekanowski.