W zimowym okienku transferowym Legia chciała wzmocnić środek defensywy. Jednym z
kandydatów na to miejsce był
Marcin Wasilewski, który dostał od
Anderlechtu Bruksela wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Prezes Legii Bogusław Leśnodorski wstępnie ustalił z piłkarzem warunki umowy, ale do podpisania kontraktu nie doszło. Na przeszkodzie stanęły prawdopodobnie zbyt wysokie wymagania finansowe piłkarza.
Jak informuje
"Fakt", Wasilewski miał zażądać za samo złożenie podpisu pod umową 400 tys. euro. Jego zarobki w Legii miały wynosić 100 tys. zł miesięcznie. Ostatecznie Legia nie zatrudniła "Wasyla" i zdecydowała się na Tomasza Jodłowca.