We wtorek wieczorem media obiegła informacja, że Paweł Wszołek trafi do niemieckiego klubu Hannover 96. Następnego dnia sam zainteresowany zdementował tę wiadomość i zamiast na testy medyczne do Hanoweru udał się na trening Polonii. - Zostaję w Polonii, ale nic więcej nie chcę mówić - powiedział "Gazecie" Wszołek.
Według informacji niemieckiego serwisu kicker.de kluby wcześniej doszły do porozumienia w sprawie kwoty odstępnego, która miała wynieść około 1,5 mln euro. Piłkarz miał podpisać kontrakt do 2016 roku.
Sprawę nieudanego transferu skomentował Jörg Schmadtke, dyrektor sportowy Hannoveru 96, który przebywa z zespołem na zgrupowaniu w Portugalii. - Chłopak chyba się trochę wystraszył tej sytuacji. Widocznie menedżer zawodnika zbyt mocno forsował ten transfer - powiedział
"Kickerowi" Schmadtke.
Agent piłkarza,
Jarosław Kołakowski, dał Wszołkowi niecałą dobę na podjęcie decyzji. Zawodnik naradzał się we wtorek wieczorem z rodziną, przyjaciółmi i kolegami, a następnego dnia został wezwany na rozmowę do klubu. Po prawie dwugodzinnych rozmowach m.in. z dyrektorami sportowymi Polonii i menedżerem wszyscy wyszli na plac przed budynkiem klubowym. To tam
Kołakowski namawiał jeszcze Wszołka do wyjazdu.
Według niemieckiego serwisu Wszołek mógłby w drużynie z Hanoweru od razu zastąpić na skrzydle leczącego przewlekłą kontuzję Larsa Stindla. Dziennikarze zastanawiają się teraz, czy jeszcze uda się namówić Polaka do zmiany barw klubowych w
styczniu czy może dopiero w
czerwcu. Nie wykluczają też, że klub z
Bundesligi w ogóle zrezygnuje z Wszołka. - Nie jest wykluczone, że będziemy musieli zdecydować się na inną opcję - mówi "Kickerowi" Schmadtke.