Facebook Warszawa Sport.pl. Czy już nas polubiłeś? »
W zdecydowanej większości przypadków okazywało się oczywiście, że moje nadzieje były płonne. Jednakże kiedy tylko po raz kolejny mieliśmy grać na tym lub innym froncie "mecz o wszystko", znów pełen byłem naiwnej wiary, że tym razem los musi się do nas uśmiechnąć i wyjdzie na nasze. I tak na okrągło. Jeśli idzie o kwestie piłkarskie - moje podejście wygląda dziś dokładnie tak samo. W rundzie wiosennej mamy już za sobą spotkania z trzema najlepszymi zespołami wiosny (Legia, Lech, Jaga) oraz mecz z drużyną zajmującą obecnie miejsce na podium i broniącą mistrzowskiego tytułu (Śląsk).
Nasi rywale w pozostałych do rozegrania kolejkach to chronologicznie: Ruch
Chorzów (w), GKS
Bełchatów (d), Korona
Kielce (w), Podbeskidzie Bielsko-Biała (d), Górnik Zabrze (w), Zagłębie
Lubin (w), Piast
Gliwice (d) i Pogoń Szczecin (w). Każde miejsce ponad strefą spadkową będzie dla naszej Polonii w sezonie 2012/2013 osiągnięciem ponad stan i wielkim dokonaniem sztabu szkoleniowego pod wodzą trenera Stokowca.
Nadal jestem jednak pełen wiary, że jeśli tylko przestaniemy popełniać niewymuszone indywidualne błędy i zdołamy nieco uszczelnić naszą defensywę, a sędziowie przestaną mylić się na naszą niekorzyść, możemy realnie myśleć o walce o czwarte miejsce. A to - przy korzystnym dla nas zestawie finalistów Pucharu Polski - premiowane będzie awansem do eliminacji Ligi Europy. Jeśli wiara czyni cuda - dalej wierzę, że się uda...
Zdecydowanie gorzej wygląda moja wiara w cuda, jeśli idzie o kwestię kibiców. Tutaj jednak komentarz jest chyba zbędny - wystarczy za niego obraz naszych trybun z meczu ze Śląskiem. Pustawa Kamienna, z której po derbach odpłynęło kilkaset osób, a setki kolejnych po tym meczu też są już pewnie w drodze na Główną. Zaangażowani kibice podzieleni na grupy i grupki w najlepszym wypadku patrzące na siebie spode łba. Słowem - degrengolada na całego.
Niektórzy muszą piać z zachwytu, widząc, jak sami błyskawicznie rozwalamy w drobny mak to, co długo i z wielkim trudem budowaliśmy, odkąd 20 lat temu po kilku dekadach tułaczki w niższych ligach wróciliśmy do najwyższej klasy rozgrywkowej. Cóż - osobom, które czują się zwycięzcami tego żenującego konfliktu, serdecznie gratuluję. Jeszcze dwie-trzy takie wygrane i ruch kibicowski przy Konwiktorskiej 6 wróci do stanu znanego ze starej stadionowej piosenki: "kiedy szliśmy na Polonię" i faktycznie "pięćdziesięciu było nas". Brawo, oby tak dalej!
Ale przecież nie to jest dla Was najważniejsze, prawda?