Politechnika mimo ogromnych problemów finansowych nie poddaje się. Zespół awansował już do play-off Plusligi. W środę może zameldować się w półfinale Pucharu Challenge. Aby tego dokonać musi wygrać w Charkowie. Wygrana z Lokomotivem w pierwszym spotkaniu daje komfort w postaci możliwości porażki, bowiem decydujący będzie "złoty set". Inżynierowie awansowali do ćwierćfinału właśnie dzięki zwycięskiej batalii w "złotym secie" z Dynamo Krasnodar. Wcześniej pozbawili złudzeń Metalurg Żołbin i Mladost Marina Kastela.
- Lokomotiw to najmocniejszy rywal w dotychczasowych rozgrywkach o europejskie puchary - nie ukrywał przed pierwszym starciem drugi trener Jakub Bednaruk. Pierwszy mecz być może tego nie potwierdził, ale w rewanżu mistrzowie Ukrainy, którzy rywalizują także w rosyjskiej Superlidze mogą pokazać prawdziwe oblicze. - Rewanż nie będzie łatwy. Rozmawiałem z Serhiym Kapelusem [ukraiński przyjmujący ZAKSY], który zna wszystkich graczy Lokomotiwu. Przestrzega, że na ich terenie będzie naprawdę ciężko - mówi Wojtaszek. W Charkowie żadna z drużyn Pucharu Challenge nie potrafiła wygrać. Nie udało się ani Volley Amriswil. Bezradny był Galatasaray Yurtiçi Kargo.
Politechnika w tym sezonie Plusligi potrafiła trzy razy wygrać na obcym parkiecie. Postraszyła także możnych ligi. Przede wszystkim mistrza Polski z Bełchatowa, który dopiero po tie-breaku zdołał wydrzeć zwycięstwo. Podobnie jak Delecta
Bydgoszcz, która jawi się jako objawienie obecnego sezonu. W Pucharze Challenge siatkarza Radosława Panasa schodzili tylko raz jako przegrani. W Krasnodarze Politechnika nie miała nic do powiedzenia i poległa 0:3.
Ostatnie zwycięstwo nad Tytanem AZS
Częstochowa przełamało passę dwóch porażek z rzędu w lidze. Politechnika mimo to nie poprawiła pozycji w tabeli. Ósme miejsce po rundzie zasadniczej oznaczać będzie najprawdopodobniej starcie z obrońcą tytułu PGE Skrą
Bełchatów. Szansę na korzystniejszy rezultat końcowy upatruje się w
Gdańsku. Lotos bowiem legitymuje się katastrofalnym bilansem. Lokomotiv Charków w rundzie zasadniczej rosyjskiej Superligi uplasował się na czwartej pozycji w dywizji wschodniej. Teraz awansował do ćwierćfinału po batalii z Fakieł Nowy Urengoj (2:1 w bezpośrednich spotkaniach). W walce o półfinał rywalem będzie Dynamo Moskwa.
Do składu Politechniki wracają rekonwalescenci. Rozgrywający Patrick Steuerwald, który nie zagrał w pierwszym meczu ma być gotowy w rewanżu. Radosław Panas nie chciał ryzykować zdrowia kluczowego zawodnika, który wrócił już do składu i wystąpił w spotkaniu z Tytanem. Grzegorz Szymański, który narzekał na ból pleców uporał się z problemami i także będzie do dyspozycji szkoleniowca. To może być kluczowy atut Politechniki. Doświadczony atakujący jest w stanie przesądzić o losach rywalizacji. Jego obecność na parkiecie w Charkowie może nieporównywalnie wzmocnić siłę w ataku. Ciekawie będzie wyglądał pojedynek Szymańskiego z najlepszym w szeregach rywali Sergiejem Tiutlinem, który po nieudanym występie w stolicy ma coś do udowodnienia.
Awans do półfinału Pucharu Challenge miałby wymiar historyczny. Sukces bez precedensu w debiucie mógłby pomóc w poprawie kiepskiej kondycji klubu. Prawdopodobnie w tej fazie Politechnika spotkałaby się z rumuńskim Tomos Constanta, który rozbił w pierwszym spotkaniu Maccabi Tel Aviv 3:0. Kibice marzą o polskim finale, bowiem w grze pozostaje niedawny rywal Tytan AZS Częstochowa, który skutecznie rywalizuje z francuskim Rennes Volley. W
Częstochowie wygrali gospodarze 3:1 i z optymizmem upatrują rewanżu.
Początek spotkania Lokomotiv Charków - Politechnika Warszawska o 17.