Kiedy warszawski zespół na przełomie lipca i sierpnia rozpoczynał przygotowania do nowego sezonu pierwszą decyzją trenera Jakuba Bednaruka był wyjazd do Wilkasów. W mazurskiej miejscowości chodziło przede wszystkim o integrację. Dopiero później zawodnicy szlifowali formę na własnych obiektach.
- Zdarza się, że zespół dysponuje określonym potencjałem, ale nie potrafi tego pokazać. Przed sezonem mówiłem, że mamy ciekawą drużynę, a zawodnicy potrafią grać w siatkówkę i kwestią było to czy pokażemy to na boisku. Byłem przekonany, że dobra gra z naszej strony jest możliwa - mówi Marcin Nowak. - Nowy trener pokazał, że będąc pierwszoroczniakiem można mieć duży potencjał i warsztat, który zdobywał przez kilka lat. Teraz to wykorzystuje. Dokonuje dobrych zmian, szczegółowo tłumaczy sytuacje i odpowiednio przygotowuje zespół taktycznie. Na razie wszystko układa się idealnie - dodaje kapitan Politechniki.
37-letni Nowak nic nie robi sobie z konkurencji młodych środkowych. Ci mają się od kogo uczyć, bo Nowak od początku prezentuje wysoką formę. W meczu z Wkręt-met AZS
Częstochowa zdobył dziesięć punktów i tytuł MVP.
- Nie jestem tym zaskoczony - mówi Bednaruk. - Marcin solidnie przepracował okres przygotowawczy. Ominęły go kontuzje. Poza tym dobrze się prowadzi i profesjonalnie podchodzi do obowiązków. Widać, że cieszy się grą - dodaje trener.
Koledze z zespołu nie ustępuje nieco młodszy Grzegorz Szymański. 34-letni atakujący to obecnie czwarty najlepiej punktujący gracz PlusLigi (63 punkty z czego 54 po bezpośrednim ataku).
- Na pewno ciężka praca w okresie przygotowawczym procentuje. Stworzyliśmy ciekawy kolektyw, a świeżość do szatni wprowadził nowy trener - mówi Krzysztof Wierzbowski.
Podobnie uważają inni zawodnicy. Trudne zadanie miał Bednaruk. W krótkim czasie musiał zbudować zespół od początku. Zawodnicy powoli docierali się do siebie, a najszybciej zaaklimatyzował się rozgrywający Fabian Drzyzga.
- Wiele złych rzeczy nasłuchałem się na jego temat, ale tutaj zachowuje się bardzo dobrze. Fabian to przyszłość naszej reprezentacji po Pawle Zagumnym i myślę, że zmiana nastąpi szybko - uważa Nowak. - Fabian chce udowodnić, że potrafi grać nowoczesną siatkówkę i wygląda to dobrze - dodaje Wierzbowski.
Drzyzga w każdym z czterech meczów prawie bezbłędnie wykorzystywał potencjał kolegów. Warszawianie zdobyli 189 punktów bezpośrednio po ataku (średnio 12,6 na set). To drugi
wynik w lidze. Sam rozgrywający potrafi posłać mocną zagrywkę i zablokować przeciwnika. W drugim elemencie udało mu się to sześciokrotnie i pod tym względem gorszy jest tylko od Zagumnego (8).
Bednaruk nie ogranicza zawodników w kwestii serwisu, a ci nie zwalniają ręki. Dzięki temu Politechnika w czterech meczach uzbierała 25 punktów. O dwa mniej niż PGE Skra
Bełchatów.
- Ryzykujemy bardzo zagrywką, ale dzięki temu możemy toczyć wyrównane pojedynki. Za tym idzie skuteczny blok i wyprowadzane kontrataki. To nasza charakterystyka i myślę, że tak będziemy grali do końca sezonu - mówi Maciej Zajder. - Mamy też sporo do poprawienia w pierwszej akcji po przyjęciu. Musimy pracować, żeby grać od początku do końca konsekwentnie - zauważa środkowy Politechniki.
- Od dwóch lat mamy w
Warszawie zespół z charakterem. Na tym opieramy siłę - uważa Wierzbowski. Politechnika pobiła już Jastrzębskiego Węgla i Delectę. W Bydgoszczy warszawianie przegrywali w czwartym secie 4:11, ale rozpoczęli skuteczną szarżę i wygrali w całym meczu 3:1. Zdarzają się też sytuacje odwrotne. Jak w starciu z Częstochową, kiedy zespół w końcówce trzeciego seta kompletnie przestał grać. Na ich szczęście wypracowana wcześniej przewaga była poza zasięgiem rywali.
W listopadzie Politechnikę czekają najważniejsze mecze. Warszawianie nie spodziewali się, że będą faworytami. W sobotę zespół pojedzie do Kielc, żeby zagrać z Effectorem. Później zmierzy się z Indykpolem AZS Olsztyn i Lotosem Treflem
Gdańsk.
- Na przekór fachowcom pokazaliśmy, że trzeba nas się bać. Trener od początku powtarza, że najważniejsze to wyjść i zagrać dobry mecz, a jaki będzie wynik to sprawa nieistotna. Bo my nie musimy, a możemy - tłumaczy Zajder.
- Jedziemy do Kielc z nastawieniem, że jesteśmy faworytami i musimy udźwignąć presję wyniku. Pierwszy krok już zrobiliśmy - mówi Wierzbowski. - Będę w dalszym ciągu uprzedzał chłopaków, że wychodzimy na boisko, żeby jak najlepiej zagrać. Nie zwracamy uwagi, że media kreują nas jako faworytów - kończy Nowak.