Politechnika przegrała w ćwierćfinale PlusLigi z Zaksą Kędzierzyn-Koźle 0:3. W sobotę w hali Torwar warszawiacy w trzecim meczu nie mieli nic do powiedzenia w starciu z finalistą Final Four Ligi Mistrzów, który gładko wygrał 3:0. Jakie wnioski można wyciągnąć z tego spotkania?
1. Politechnika bez cienia szansy
- Jeszcze raz powtórzę, że trafiliśmy obecnie na najlepszy zespół w Polsce - mówił trener Politechniki Jakub Bednaruk. Warszawiacy mogą tylko żałować, że tak pechowo ułożyła się tabela. 6. Politechnika, rewelacja pierwszej części sezonu, w ćwierćfinale trafiła najgorzej jak mogła. Choć zespół Bednaruka wyraźnie odżył, wrócili kontuzjowani zawodnicy, zmiana systemu przygotowań przyniosła zamierzony efekt, to nie miał większych szans w rywalizacji z finalistą Final Four Ligi Mistrzów.
Celem było odniesienie jednego zwycięstwa, które pozwoliłoby na organizację dwóch meczów na Torwarze, co wiązałoby się z możliwością zarobienia dodatkowych pieniędzy. Cień nadziei pojawił się w drugim meczu przed tygodniem, kiedy w Kędzierzynie-Koźlu Politechnika prowadziła 2:1, aż w końcu przegrała minimalnie w tie-breaku.
Warszawiacy uwierzyli, że mogą sprawić niespodziankę, ale w sobotę Zaksa szybko sprowadziła ich na ziemię. Kędzierzynianie wygrali wszystkie pięć meczów z Politechniką w tym sezonie, choć z podopiecznymi Bednaruka potknęli się siatkarze Delekty,
Jastrzębskiego Węgla czy Skry.
2. Uczyć się od najlepszych
W sobotę Zaksa rozbiła warszawiaków zagrywką. Znowu szalał Brazylijczyk Felipe Fonteles, który wyraźnie upodobał sobie grę przeciwko Politechnice. - Myślę, że mogliśmy lepiej zagrać w bloku - mówił po drugim meczu kapitan Krzysztof Wierzbowski. Pomijając już słabą zagrywkę, na poprawę gry blokiem nie pozwoliła Zaksa, bo jeśli kędzierzynianie dobrze przyjęli
piłkę (robili to regularnie), to bili z niesamowitą precyzją. I to dosłownie. Do pasji warszawiaków mógł doprowadzić świetnie ustawiony zespół Daniela Castellaniego, który bronił trudne
piłki i zabójczo kontratakował. Jak się uczyć, to od najlepszych.
3. Cel? Piąte miejsce
Politechnika będzie walczyła o miejsca 5.-8. Można gdybać, co działoby się, gdyby przeciwnikiem w ćwierćfinale był spodziewany w Warszawie Jastrzębski Węgiel. Warszawiacy w II rundzie prawdopodobnie zagrają z Effectorem Kielce (przegrywa z
Jastrzębskim Węglem 0:2) i tym razem będą faworytem, choć nie tak wyraźnym, bo w styczniu kielczanie wygrali w Arenie Ursynów 3:2.
Pierwsze dwa mecze odbędą się 9-10 marca. Problemem jest drugi termin, który oznacza prawie miesiąc przerwy (6-7 kwietnia). Bednaruk nie kryje zdziwienia, że akurat w taki sposób ułożono terminarz. Będzie musiał się poważnie zastanowić, jaki obrać tok przygotowań, żeby zawodnicy po długiej przerwie bez gry o stawkę byli w pełni formy.
Co prawda cel Politechniki w tym sezonie (awans do play-off) został już zrealizowany, ale drużyna poważnie myśli o piątym miejscu (ostatnie w sezonie 2010/11). Wyzwanie ambitne, bo trzeba będzie pokonać w decydującym starciu finalistów sprzed roku - Skrę lub Resovię.