Wojciech Michałowski: Po raz kolejny udowadniacie, że na Torwarze jesteście w stanie pokonać każdego. Co twoim zdaniem przesądziło o zwycięstwie z Jastrzębskim Węglem?
Bartosz Kwolek: Kluczem do sukcesu była przede wszystkim dobra zagrywka. Chłopaki pokazali charakter i ogromną wolę walki. Sporą krzywdę wyrządziliśmy też Jastrzębiu na kontrach. Myślę, że to właśnie skuteczny serwis i dobra gra na kontrach zadecydowały o tym, że to my wygraliśmy.
Gracie w tym sezonie nierówno, potraficie wygrać z teoretycznie lepszym rywalem, a następnie przegrać z dużo słabszym. Możesz powiedzieć, dlaczego tak się dzieje?
Szczerze mówiąc, ciężko mi to ocenić. Poza tym to nie moja rola, tylko trenera, aby zadbać odpowiednio o formę zawodników. W każdym meczu walczymy i chcemy, aby
wynik był jak najlepszy, ale nasza forma faluje i chyba nikt nie wie do końca, czemu tak jest.
Co będzie dla was priorytetem w ostatnich dwóch meczach sezonu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i GKS-em Katowice?
Najważniejsze jest, oczywiście, zdobycie punktów. Przed sezonem naszym celem była ósma lokata w ligowej tabeli. Z tego, co wiem to zajmiemy ostatecznie najprawdopodobniej dziewiąte lub dziesiąte miejsce, ale na pewno będziemy walczyć do końca. Chcemy jeszcze zdobyć jakieś punkty, aby z uśmiechem na twarzy zakończyć ten średnio udany sezon.
W ostatnim meczu przeciwko MKS-owi Będzin otrzymałeś swoją pierwszą statuetkę MVP w PlusLidze. Czy ta nagroda dużo dla ciebie znaczy?
Na pewno jest to bardzo miłe wyróżnienie, ale najważniejsza jest drużyna i to, że wygraliśmy tamto spotkanie. Sam bym nie wygrał, ani drużyna beze mnie by nie wygrała, więc to wszystko składa się w jedną całość. A to, że dostałem tę statuetkę, będzie na pewno miłym wspomnieniem.
Znalazłeś się także w szerokim składzie reprezentacji Polski. Jak zareagowałeś, jak się o tym dowiedziałeś?
Bardzo się ucieszyłem, że ktoś docenia moją codzienną pracę na treningach, ale nie ulegam jakiemuś wielkiemu podnieceniu. To naprawdę bardzo szeroka kadra i jest tam wielu zawodników, do których jeszcze w żadnym stopniu nie dorastam. Nie mam jakichś wielkich nadziei z tym związanych.
Aż czterech zawodników Politechniki znalazło się w tym gronie, więc można powiedzieć, że stołeczny klub znalazł uznanie w oczach trenera Ferdinando De Giorgiego.
W pierwszej rundzie zagraliśmy u siebie całkiem dobry mecz z ZAKSĄ. Przegraliśmy co prawda 3:0, ale postawiliśmy im solidny opór. Trener De Giorgi na pewno przygląda się poszczególnym zawodnikom z naszej ligi i wybrał to, co uważa za słuszne. Ja mogę być z tego dumny i myślę, że chłopaki też się cieszą. Bardzo szerokie, ale to jednak wciąż powołanie do reprezentacji Polski.
Masz już w głowie kolejny sezon i ewentualną pracę ze Stephanem Antigą czy jeszcze zupełnie o tym nie myślisz?
Wiadomo, że gdzieś z tyłu głowy są myśli o przyszłości i o celach na kolejny sezon. Mimo to chciałbym dokończyć jeszcze te rozgrywki jak najlepiej. Mam nadzieję, że trener da mi szansę wystąpić w którymś z dwóch ostatnich meczów, pomimo bardzo słabego występu z Jastrzębskim Węglem. Chciałbym jeszcze udowodnić swoją wartość.